Sed3ak Sed3ak
571
BLOG

Jak dysputy prowadzić, czyli o "Towarzyszu generale" słów kilka

Sed3ak Sed3ak Polityka Obserwuj notkę 2

Wyemitowany przed tygodniem w TVP film „Towarzysz generał” rozjuszył stronnictwo sojuszników gen. Jaruzelskiego. Do tej pory, po ’89 roku, byliśmy przyzwyczajeni do oglądania apologetycznej wizji życiorysu ostatniego trepa PRL-u. Generał ukazywany był jako żyrant historycznego przymierza „Polaków przychodzących z dwóch stron historycznego podziału”. Dobrze, że powstał film odsłaniający płaszcz tajemnicy nad postacią człowieka, który bodajże w największym stopniu przyczynił się do tego, jaka jest kondycja intelektualna i obywatelska pasywnego, polskiego społeczeństwa w dwadzieścia lat po obaleniu komunizmu. Szkoda, że ujawnienie prawdy nie wszystkim było na rękę.

Wolski, Bolek i Alek

Doprawę, zadziwiający to fakt, że o agenturalnych wątkach w życiu naszych byłych prezydentów (Jaruzelskiego, Wałęsy i Kwaśniewskiego) dowiadujemy się dopiero w kilkanaście lat po odzyskaniu niezależności. Proces oczyszczania, pojednania i wychodzenia ze zbrodniczego ustroju powinien być przeprowadzony na innych warunkach, tak żeby nie dowiadywać się w 2005r. za sprawą dziennikarzy Sekielskiego i Morozowskiego, że gen. Jaruzelski stopnia wojskowego dosłużył się dzięki donoszeniu sowieckiej Informacji Wojskowej, jako tajny współpracownik ps. Wolski, a od historyków Cenckiewicza i Gonatrczyka, że Lech Wałęsa i Aleksander Kwaśniewski byli rejestrowani przez Służbę Bezpieczeństwa jako tajni współpracownicy odpowiednio Bolek i Alek (a najpewniej ich współpraca na rejestracji nie poprzestała).

Jak pokazała emisja „Towarzysza generała” grono dyżurnych siepaczy ciągle czuwa i nie pozwala by ciemne sprawki wyszły na jaw. Nie będę analizował peanów z „Gazety Wyborczej” – jej publicyści wydawali się być do reszty pochłonięci prikazem swojego naczelnego o obronie czci generała, przeciwko tym, którzy się nie chcą od niego „odpieprzyć”. Skupmy się na dyskusji w studiu po emisji dokumentu i nierzeczowych argumentach podawanych w innych dziennikach. Co mnie uderzyło najsamprzód to komentarze w „Newsweeku Polska” redaktorów Śmiłowicza i Maziarskiego.

Ten pierwszy przyrównuje film Grzegorza Brauna i Roberta Kaczmarka do „propagandowych filmów hitlerowskich czy komunistycznych”, w którym nie ma miejsca na pokazanie „tych mniej jednoznacznych czy bardziej pozytywnych” kart z życiorysu generała. Publicysta Śmiłowicz twórców nazywa „ludźmi mającymi trudności z właściwym rozpoznaniem rzeczywistości” oraz poczciwie dodaje, że film „nie był godzien pokazania w Telewizji Polskiej, i to w paśmie największej oglądalności”. Odniesień do faktów zawartych w filmie – brak.

Czy Żydzi warci są pieca?

Same argumenty wydają się być marnej jakości. Cały mit okalający Jaruzelskiego kazał przeciętnemu Polakowi patrzeć na generała, jako na wybawcę sprzed radzieckiej interwencji, nie zaś jak na usłużnego lokaja sowieckich genseków, karierowicza, gotowego sprzedawać najbliższych współpracowników, byleby tylko piąć się na górę wojskowej hierarchii. Przez ostatnie dwadzieścia lat Jaruzelskiego nie przedstawiano jako sprawcę masakry robotników na wybrzeżu w 1970r., czy troglodytę, wykorzystującego antysemickie nastroje wewnątrz PZPR do przeprowadzania czystek. Jaruzelski był pokazany jako poczciwy starzec, który szczęśliwie przeprowadził nas z Morza Czerwonego socjalizmu ku niebiańskim bramom demokracji. Nie ma racji red. Śmiłowicz – wszelkie produkcje po 1989r. przedstawiały nie tylko jednostronną, ale skrajnie fałszywą wizję „życia i twórczości” generała.

Równie dobrze można by się pochylić nad filmografią, zajmującą się problematyką Trzeciej Rzeszy. Osobiście nie znam dobrego filmu o tej problematyce, który pokazywał by problem z dwóch stron. Taki, który stwierdzałby że, a i owszem Hitler gazował Żydów i najechał na całą Europę celem dokonania eksterminacji na narodach wschodu i zbudowania Lebensraumu dla rasy panów, ale przecież Żydzi też poniekąd warci byli pieca.

Przecież ta lichwa, kontrolowanie niemieckiej gospodarki oraz niechęć do asymilacji. Ewidentna nikczemność i podłość ze strony semickiego narodu. A przecież gdyby nie socjalistyczny (czyli w rozumienia Fuhrera – żydowski) rząd nie podpisał zawieszenia broni w 1918r., Niemcy nie zostaliby upokorzeni w światowej wojnie, ergo rozwijali by się dalej – a Druga Rzesza trwała by dalej w najlepsze, nie trzeba by było tworzyć Rzeszy Tysiącletniej (która i tak trwała kapkę krócej, bo dwanaście lat). Stąd legitymizacja Auschwitzów i inne Dachau, w których przecież też działało żydowskie Sonderkommando. Pytam się więc w tym miejscu red. Mazowieckiego, czy o takie ukazywanie niuansów w postaci „kaprala kanclerza” chodziłoby mu, gdyby miał tworzyć film ukazujący przeszłość Hitlera?

Rudy, to pewnie kłamca

Jeszcze dalej w nierzeczowej krytyce idzie red. Maziarski Wojciech, mówiący o reżyserze Grzegorzu Braunie, iż „powinien się zapisać na warsztaty dla początkujących filmowców, by zrozumieć, czym różni się dokumentalistyka od politgramoty”. I tyle. Ani słowa o tym, w którym miejscu Braun dopuszcza się manipulacji, konfabuluje, bądź naciąga fakty. Argumentum ad personam i nic ponadto.

W ogóle tego rodzaju prowadzenie dyskusji stało się mantrą dla czegoś, co można by nazwać establishmentem polski postkomunistycznej. W podobnym trybie przebiegała dyskusja pomiędzy redaktorami Żakowskim, Mazowieckim, Zarembą i Warzechą w studio TVP, po emisji filmu. Dwaj pierwsi doskonale wiedzieli, że siła argumentów przytoczona przez Roberta Kaczmarka i Grzegorza Brauna jest przytłaczająca, dlatego też postanowili się pastwić nad osobami, a nie faktami i używać argumentów siły – kompletnie irracjonalnych.

I tak, redaktor Żakowski stwierdził, że biografem Jaruzelskiego jest nie żaden historyk Lech Kowalski, tylko pułkownik Lech Kowalski – były oficer Ludowego Wojska Polskiego. W czym „pułkownik Lech Kowalski” się pomylił, gdzie podał nieprawdę, a gdzie całkowicie skłamał – tego się nie dowiadujemy. Wybitnego historyka i znawcę okresu II Wojny Światowej – nieżyjącego już prof. Pawła Wieczorkiewicza, próbował zaś red. Żakowski zdezawuować faktem, iż ten przynależał onegdaj do PZPR. W tym miejscu warto by się zastanowić, od kiedy to dla środowiska Wyborcza-Polityka, przynależność do Partii jest cechą dyskwalifikującą w publicznym dyskursie. Wszak PZPR była kuźnią, wykluwającą „mężów opatrzności” III RP, takich jak Kwaśniewski Aleksander, czy Towarzysz-generał właśnie!

Hardocorem okazał się również redaktor Mazowiecki Wojciech. Powtórzył on za Jackiem Żakowskim, że „Towarzysz generał” jest filmem propagandowym (dowód na wiarę!). Dodał też, że twórca filmu to reżyser, który przegrał proces z prof. Miodkiem o naruszenie dóbr oraz „zrobił paszkwil na Wałęsę”. Pomijam już fakt, że owy „paszkwil na Wałęsę” (czyli film „Plusy dodatnie, plusy ujemne”) jest internetowym hitem, ale z racji poruszanej problematyki nie został wyemitowany w telewizji. Podobnie sprawa profesora Miodka, którego G. Braun oskarżył o bycie informatorem bezpieki (TW „Jam”). Sąd zainkasował wrocławskiego reżysera na 10 000 zł odszkodowania, uznając że przytaczane przez niego dokumenty (urzędowe z d. SB) na potwierdzenie zgłaszanych faktów są niewiarygodne, gdyż „zostały wytworzone bez wiedzy i zgody powoda” (tj. prof. Miodka).

Tak się zastanawiam, czy gdyby Grzegorz Braun był nałogowym alkoholikiem i lubił urządzać rytualne czarne msze na cmentarzu komunalnym, to fakt ten również byłby również wykorzystywany przeciwko sile jego argumentów, przytaczanym dokumentom, czy wygłaszanym sądom historycznym?

Powtórka z rozrywki

Sytuacja z odkłamywaniem najnowszej historii Polski nie jest wszak rzeczą nową. Wszyscy mają zapewne w pamięci „wydarzenia czerwcowe”, jakie towarzyszyły publikacji książki IPN o Lechu Wałęsie. W tamtej sytuacji nikt z jej krytyków nie ośmielił się wspiąć na polemikę z faktami. Ba, niektórzy z oponentów nie pokusili się nawet o przeczytanie samej publikacji. Pełno była za to szperaniny w życiorysach Sławomira Cenckiewicza i Piotra Gontarczyka. Znaleziono nawet pewne haki – obaj historycy, przed tym jak poszli na studia, a później na studia doktoranckie, wcześniej kończyli szkoły zawodowe.

Osobiście uważam, że krytyka filmu i samej postaci generała mogła pójść w innym kierunku, bardziej odpowiadającym antykościelnej linii establishmentu. Przecież general wychowywał się w ziemiańskiej rodzinie i odbierał wykształcenie od duchownych katolickich. Jakiego głupa przywitał redaktor Michnik, że na łamach swojej gazety nie zatrudnił Magdaleny Środy, Katarzyny Wiśniewskiej, czy innego funkcjonariusza z Departamentu IV „GW” do napisania peanu o odwrotnie skutecznej indoktrynacji w szkołach katolickich, jako przyczynek do wycofania lekcji religii w szkołach. Czyż nie byłby to miód na zdyszane „Towarzyszem generałem” lewackie serca?

Niemniej jednak, histeria wtórna wywołana przez stosowne środowisko była potrzebna. Bo nagle okazało się, że w telewizji publicznej puszczany jest film, w którym przytaczane są powszechnie dostępne materiały i źródła historyczne, a który to film odkłamuje i pokazuje właśnie tę drugą stronę szemranego, betonowego i twardogłowego trepa PRL-u. Dla przeciętnego „inteligenta zastępczego” taki widok musiał być prawdziwym szokiem. Dlatego czym prędzej musiał on wziąć do ręki „Gazetę Wyborczą” i upewnić się, że to co się stało to nieprawda, to tylko „pisowska wersja historii,” puszczona w „pisowkiej telewizji”, zrobiona przez „pisowskich historyków” Inteligenci od Michnika mogą ponownie spokojnie napić się mineralnej wody, zaczerpnąć haust mroźnego, lutowego powietrza i pielęgnować w swojej głowie fałsz, który jest im serwowany przez ich moralne autorytety.

Sed3ak
O mnie Sed3ak

"Człowiek w Narodzie żyje nie tylko dla siebie i nie tylko na dziś, ale także w wymiarze dziejów Narodu (...) Polska może żyć własnymi siłami, własnymi mocami, rodzimą kulturą wzbogaconą przez Ewangelię Chrystusa i przez czujne, rozważne działanie Kościoła. Polska może żyć tu, gdzie jest, ale musi mieć ku temu moc. Musi patrzeć i ku przeszłości, aby lepiej osądzać rzeczywistość, i mieć ambicję trwania w przyszłość. Naród jest jak mocne drzewo, które podcinane w swych korzeniach, wypuszcza nowe. Może to drzewo przejść przez burzę, mogą one urwać mu koronę chwały, ale ono nadal trzyma się mocno ziemi i budzi nadzieję, że się odrodzi (...)" kard. Stefan Wyszyński sed3ak na Twitterze Sed3ak Pro, czyli dyskusja na poziomie Pro! "The mystic chords of memory will swell when again touched, as surely they will be, by the better angels of our nature". Abraham Lincoln "Virtù contro a furore Prenderà l'armi, e fia el combatter corto; Che l'antico valore Negli italici cor non è ancor morto". Francesco Petrarka Polecam: "Dzienniki Ronalda Prusa. Część Pierwsza."

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka