Sed3ak Sed3ak
6285
BLOG

Olewnik zabił się sam

Sed3ak Sed3ak Polityka Obserwuj notkę 90

Po ponad dziesięciu latach od uprowadzenia (?) i zabójstwa Krzysztofa Olewnika badający sprawę śledczy doszli do niesamowitego wniosku: porwanie mogło zostać sfingowane przez samą rodzinę. Innymi słowy, Olewnik uprowadził się sam, a natchniona tym faktem prokuratura i Policja wpadła wreszcie, bo raptem po dziesięciu latach, na ten trop.

Nie brzmi to niestety sensownie. W informacji wyczytanej na portalu tvn24.pl (z obszernej notki)dowiaduję się, że w zeznaniach świadków są (zacytuję, bo pewnie mało kto mi uwierzy) „fundamentalne sprzeczności”. O jakież to „fundamentalne sprzeczności” chodzi naszym zaradnym śledczym (i zaprzyjaźnionym dziennikarzom)? Przytoczmy więc: „W piątek, 26 października około godz. 18 Włodzimierz Olewnik wraz z zięciem Lechem M. i Jackiem K., przyjacielem jego syna, zaczęli pić wódkę z policjantami z komendy w Płocku. Impreza odbywała się w domu Krzysztofa Olewnika. Przedsiębiorca parokrotnie zmieniał wersję o tym kto, kogo zaprosił. Zeznając tuż po zniknięciu Krzysztofa stwierdził, że »mój syn (…) zrobił kolację dla grona kolegów (…)« i wymienił m.in. nazwiska płockich policjantów. Zaś matka Krzysztofa zeznawała w 2002 roku: »Z tego co wiem, to głównym organizatorem był Kęsicki (Wojciech, policjant – red.)«. Później, m.in. przed sejmową komisją przedsiębiorca zmienił swoją pierwszą wersję i też twierdził, że pomysłodawcą był Kęsicki. Natomiast część świadków, w tym zaproszeni policjanci z Płocka twierdziło, że zaprosił ich Włodzimierz Olewnik. Do dzisiaj nie ma pewności kto był pomysłodawcą niecodziennej imprezy lokalnej policji z przedsiębiorcą i jego synem”.

Nie, too nie ja to wymyśliłem. Tak podaje stacja, chlubiąca się hasłem „cała prawda, całą dobę” (co za zbieg okoliczności, że hasełko rymuje się z maksymą: „same kłamstwa, całą dobę”). Czyli po dziesięciu latach od zdarzenia policja doszła do tego, że są rozbieżności co do okoliczności, kto zorganizował feralną imprezę. No pogratulować refleksu. Rzeczywiście są to „fundamentalne rozbieżności”!

To jednak nie koniec „sensacji”: „Jedna z największych luk w oficjalnej wersji to brak śladów błota i piasku, który powinni nanieść porywacze. Wchodzili oni bowiem do domu Krzysztofa, przechodząc przez pole kukurydzy. Z policyjnych oględzin wynika, że ktoś musiał posprzątać w domu Krzysztofa po imprezie, która się tam odbyła. Zmyto m.in. podłogę. Policjanci z kolei nie zabezpieczyli śladów ze stołu, które mogły dać odpowiedź, kto faktycznie był na przyjęciu. W śledztwie tłumaczyli, że Włodzimierz Olewnik powiedział im, że nie ma takiej potrzeby, bo on pamięta wszystkich biesiadników. Prokuratura wciąż wyjaśnia czy policjanci mówią prawdę. Rodzina Olewników twierdziła, że porywacze musieli zatrzeć ślady”. Włodzimierz Olewnik powiedział policjantom, aby Ci nie zabezpieczali śladów. A Ci przystali na propozycję. Robota nie zając, nie ucieknie. Co nie? A tak na marginesie, to jaki przestępca zaciera za sobą ślady? Przecież nikt rozsądny nie dopuszcza się takiego nierządu, bo za to grozi „wyższy wymiar kary”.

Następny fragment jest niemniej smakowity: „Rozbieżne są też powody zorganizowania tego przyjęcia. Na początku Włodzimierz Olewnik przedstawiał wersję, że zaproszeni zostali policjanci z lokalnej drogówki, których miał urazić Krzysztof złapany w trakcie kontroli drogowej. Jednak żaden z zaproszonych policjantów nie pracował w drogówce. Byli to funkcjonariusze z Wydziału Postępowań Administracyjnych, zajmujący się m.in. wydawaniem pozwoleń na broń. Goście dopytywani przez prokuraturę mylili się w zeznaniach, wycofywali z wcześniejszych stwierdzeń i nie potrafili jednoznacznie powiedzieć, jak przebiegała impreza, kto i po co ich na nią zaprosił oraz co ostatecznie wydarzyło się w domu”. Można powiedzieć, że są to śledcze pryncypia. Ustalenie po 10 (słownie: dziesięciu!) latach, z jakiego wydziału pochodzili biesiadujący u Olewników policjanci. Ja bym to nazwał wątkiem pobocznym. Ale to ja.

Oczywiście na koniec wisienka na torcie: „Byli też inni świadkowie, którzy zeznali, iż wiedzieli mężczyznę podobnego do Krzysztofa swobodnie chodzącego po działce herszta porywaczy. Jedna z sąsiadek Franiewskiego zeznała, że latem 2002 roku na tej działce widziała młodego mężczyznę koszącego trawę. Policjanci okazali jej zdjęcia Krzysztofa i jego znajomych. Kobieta rozpoznała bliskiego kolegę Olewnika – Dariusza C., który jest łudząco podobny do Krzysztofa. Prokuratura wciąż bada, co tak naprawdę działo się z Krzysztofem”. Pojawia się świadek, który widzi (jakoby) młodego Olewnika koszącego trawnik w spiekocie letniego słońca. I cóż się później dzieje? Opalony Olewnik postanawia wrócić jednak do piwnicy oprawców i dać się zamordować? Czy ma być to sugestia, że porywacze Krzysztofa zapewniali mu wikt i opierunek, a w zamian ten kosił im trawę? Czy jeśli w sprawie chodziłoby o spisek samego zamordowanego (co jest absurdalne o tyle, że zakończyło się to jego śmiercią), to czy ryzykowałby on na tyle, aby pokazywać się z kosiarką na otwartej przestrzeni!?

Na zajęciach z kryminalistyki nasz profesor powtarzał, że w zeznaniach świadków siłą rzeczy mogą pojawiać się rozbieżności, z których należy wyciągać uśredniony obraz. Poza tym, gdy od zdarzenia mija prawie dekada (!), nie należy się dziwić, że świadkowie nie wszystko są w stanie sobie przypomnieć, bądź odtworzyć w szczegółach. Ale ten profesor (wieloletni policjant) zwracał również uwagę na coś jeszcze. Na sprawę fundamentalną (ale nie tak fundamentalną, jak „fundamentalne [są] sprzeczności” według TVN-u). Że każde śledztwo powinno mieć sporządzony swój plan, wedle którego badający zdarzenie powinni założyć kilka wersji śledczych. Od najbardziej prawdopodobnych, do tych zupełnie odjechanych. I że każda z nich powinna być sukcesywnie badana, sprawdzana i kolejno odrzucana lub akceptowana. Policyjne statystki wskazują, że dla sprawy najważniejsze jest 48 godzin następujących po przestępstwie. Jeśli w tym czasie sprawa zostanie skierowana na właściwe tory, to szanse na jego rozwikłanie są największe (i przeciwnie: zrzucenie na tory niewłaściwe powoduje zatrzymania śledztwa w martwym punkcie). W przypadku Olewnika ktoś nie wykonał swojej elementarnej roboty, a Policja spartaczyła śledztwo na całej linii.

A teraz – nie chcąc znaleźć winnych – próbuję się zrzucić winę na samych pokrzywdzonych.

Warto w tej całej sprawie przypomnieć również jeszcze jedno – aspekt polityczny. Przypomnijmy, że od 19 października 2001r. MSWiA (organ centralny w stosunku do Policji) było już kontrolowane przez SLD. Gdy w 2004r. rodzina Olewników interweniowała w sprawie śledztwa u samego ministra Kalisza, ten odpowiedział jej wzgardliwe, że „to normalne, że ludzie się gubią”. A wspominam o tym głównie z tego powodu, iż Ryszard Kalisz – co raz krzyczący o zagrożeniu dla państwa prawa przez wiszący krzyż i chcący stawiać Kaczyńskiego i Ziobrę przed Trybunałem Stanu – sam przed laty pokazał, ile dla niego znaczy prawo, praworządności i społeczne poczucie sprawiedliwości.

Wydaje mi się, że sprawa Olewniaka nie przez przypadek w takiej formie jest wywlekana teraz przez media. Podejrzenie „samouprowadzenia" to wątek w sprawie istniejący od 2011r., czyli od niedawna. Myślę, że w interesie zarówno obecnej władzy (PO i PSL), jej przystawek (SLD), jak i medialnych patronów (TVN) jest to, aby odwrócić negatywny mit III RP. Mit państwa, w którym niewielkie układy na styku biznesu, polityki i służb, trzymane w rękach lokalnych watażków, były w stanie bezkarnie przeprowadzić tak morderczą i bezwzględną akcję. Obalić narrację, dzięki której PiS i Lech Kaczyński – opisujący rzeczywistość postkomunistycznego kraju bezprawia – zostali wyniesieni do władzy. Teraz jest najlepsza pora, aby ją zweryfikować, a najlepiej utrącić. Dlatego tak ochoczo (po dziesięciu latach!) Policja wałkuje wersję o przyczynieniu się rodziny do śmierci Krzysztofa Olewnika (w sprawie Smoleńska jak na razie to tylko piloci winni są katastrofy… i jeszcze gen. Błasik, bo wszedł do kabiny i Prezydent Kaczyński – bo nie naciskał na odejście).

Nie wiem co musi dzisiaj czuć waleczna siostra Krzysztofa Olewnika i zmordowani śmiercią syna rodzice, atakowani takimi oskarżeniami. Chyba tylko nadzieję, że sprawy ich bliskich w podobny sposób nie będzie rozwiązywać ktoś taki, jak polska Policja.

 

 

1. "»Fundamentalne sprzeczności«" i luki w wersji rodziny Olewników” (tvn24.pl),

2. "Prokuratura szukała taśm z monitoringu domu Krzysztofa" (tvn24.pl),

3. ">Przyszli o 6 rano<. Zabezpieczyli m.in. listy Olewnika" (tvn24.pl).

Sed3ak
O mnie Sed3ak

"Człowiek w Narodzie żyje nie tylko dla siebie i nie tylko na dziś, ale także w wymiarze dziejów Narodu (...) Polska może żyć własnymi siłami, własnymi mocami, rodzimą kulturą wzbogaconą przez Ewangelię Chrystusa i przez czujne, rozważne działanie Kościoła. Polska może żyć tu, gdzie jest, ale musi mieć ku temu moc. Musi patrzeć i ku przeszłości, aby lepiej osądzać rzeczywistość, i mieć ambicję trwania w przyszłość. Naród jest jak mocne drzewo, które podcinane w swych korzeniach, wypuszcza nowe. Może to drzewo przejść przez burzę, mogą one urwać mu koronę chwały, ale ono nadal trzyma się mocno ziemi i budzi nadzieję, że się odrodzi (...)" kard. Stefan Wyszyński sed3ak na Twitterze Sed3ak Pro, czyli dyskusja na poziomie Pro! "The mystic chords of memory will swell when again touched, as surely they will be, by the better angels of our nature". Abraham Lincoln "Virtù contro a furore Prenderà l'armi, e fia el combatter corto; Che l'antico valore Negli italici cor non è ancor morto". Francesco Petrarka Polecam: "Dzienniki Ronalda Prusa. Część Pierwsza."

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka