Napisałem kiedyś, że PiS jako partia, jest w chwili obecnej najbardziej perspektywicznym spośród liczących się ugrupowań politycznych w Polsce. Początkowo partia kojarzona z osobami starszymi i z prowincją, obecnie odtworzyła swój elektorat w każdej grupie wiekowej i społecznej. Ma silne zaplecze wśród ludzi młodych, pośród inteligencji i klasy średniej. „Kluby Gazety Polskiej” są świetnym przykładem wyfiksowania elektoratu Prawa i Sprawiedliwości. Jednocześnie dorobiła się partia Jarosława Kaczyńskiego własnego medium, gotowego udzielać mu bezwarunkowego wsparcia („Gazeta Polska”, TV Trwam, „Nasz Dziennik”). Dodatkowo w przyszłości, jako główna partia opozycyjna będzie w pierwszej kolejności pożytkowała owoce dekoniunktury i zapaści, do której nieuchronnie z uśmiechem na twarzy prowadzi nas obecna władza. Odpowiedzią na tak mobilny elektorat, czy jak wolą to nazywać inni (nie bez racji) – elektorat żelazny – PiS-u jest gumowata struktura wyborców Platformy Obywatelskiej. Głównie ludzi popierających to ugrupowanie ze względów taktycznych, bardziej z przestrachu, niż ze swobodnego i racjonalnego wyboru. Jak ktoś słusznie onegdaj zauważył, odpowiedzią na comiesięczne pochody smoleńskiej, czy też organizowane od 2011r. marsze poparcia nie jest kilka milionów siedzących widzów przed telewizorami, konsumujących papkę medialnego przekazu. Czy ktoś w ogóle wyobraża sobie marsza poparcia wyborców PO pod hasłem „Żądamy pracy do 67. roku życia!”?
Dzisiejsze wysłuchanie publiczne w PE oraz wiec na uliach Brukseli w sprawie koncesji na cyfrowym multipleksie dla Telewizji Trwam (formalnie rozdzielnie organizowane przez PiS i SP) potwierdziło również, że PiS ma struktury, zaplecze polityczne oraz wpływy na poziomie unijnym. Jedenaście lat korzystania z dotacji budżetowych przynosi efekty. Powstały na zapleczu partii Instytut Sobieskiego wykuwa kadry do pracy merytorycznej (zwraca uwagę obecność w tej kadencji Sejmu takich postaci w szeregach PiS jak poseł Wipler, czy Szałamacha). Z kolei obecność od 2004r. w Parlamencie Europejskim pozwoliło tej partii na podniesienie – wydawałoby się lokalnego problemu – na forum Unii Europejskiej.
Pod tym względem osiągnięciami podobnymi do PiS nie może pochwalić się żadna inna partia. Owszem, media pierwszego sortu w sposób obrzydliwie stronniczy wspierają rządzącą ekipę (TVN, TVP, Polsat, stacje informacyjne, pomniejsze stacje drugiego szeregu, publiczne radio). Nie jest to jednak wsparcie absolutne. TVN nie zrobi na zawołanie czołobitnego materiału na rzecz premiera Tuska, a co najwyżej nierzetelnie opisze sejmową wojenkę. Merytoryczna ławka kadrowa Platformy jest diablo krótka (patrz: ministra Mucha, minister Nowak, prezydent Komorowski). Poziom wsparcia, otrzymywany od wypisujących bon-tony na rzecz władzy dziennikarzy to już w zasadzie propaganda (różnicą pomiędzy „Wprostem”, „Przekrojem”, „Neewsweek’em”, czy „Polityką” jest już chyba tylko numer w Rejestrze Dzienników i Czasopism).
Dlatego nie powinno nikogo dziwić, że w PiS-ie, pomimo serii niepowodzeń wyborczych, odchyłu bądź zmiany kursu nie widać. Jarosław Kaczyński wie, że regeneracja partii, dokonywana na jego warunkach, pozwoli zachować mu nad nią większą kontrolę w przyszłości. A i jakość sprawowanych w raczej bliżej, niż dalszej perspektywie przez Prawo i Sprawiedliwość rządów nie musi przypominać lat 2005-07.
*
Dodatek: Wystąpienie Rafała Ziemkiewicza, Bronisława Wildsteina oraz Jacka Karnowskiego w czasie wysłuchania publicznego w PE.