Sed3ak Sed3ak
1058
BLOG

Platforma szuka swojego Smoleńska?

Sed3ak Sed3ak Polityka Obserwuj notkę 8

Kilka dnia dystansu pozwala lepiej spojrzeń na sprawę niedoszłego zamachu terrorystycznego, jakiego chciał rzekomo dopuścić się Brunon K., wykładowca akademicki i – jak się okazuje – niespecjalny wielbiciel władzy.

Co rzuca się w oczy najsamprzód? Otóż terror oraz wynikająca z niego konsolidacja społeczeństwa, zawsze są pozytywnymi bodźcami dla władzy. Zmobilizowany elektorat, którego poczucie bezpieczeństwa zostaje zagrożone, cechuje się większą tolerancją dla rządu i jego występków. Gdy w kwietniu 1995r. amerykański terrorysta Timothy McVeigh wysadził w powietrze federalny budynek w Oklahoma City, tamtejsza opinia publiczna obdarzyła większym zaufaniem administrację prezydenta Clintona. Podobne zjawisko dało się zaobserwować po zamachach z 11 września, kiedy to społeczne poparcie dla prezydenta George’a W. Busha – człowieka, który przed rokiem przegrał w głosowaniu powszechnym wybory prezydenckie – urosło do niespotykanego dla tego urzędu poziomu 82%. Zarówno w pierwszym, jak i w drugim przypadku zadziałał mechanizm zbiorowego poczucia zagrożenia i gry na niskich ludzkich instytutach, ułatwiających władzy centralnej ograniczanie tych praw i swobód, których w normalnych warunkach obywatele odebrać by sobie nie dali.
 
Czy o takie właśnie zagranie chodziło polskiemu obozowi władzy? Jeśli tak, to jak zwykle wyszła z tego amatorka. Rządząca krajem Platforma po raz kolejny pokazała, że – czy to w robieniu dobrego, czy złego – jest tak samo nieudolna. Kazus Brunona K. jest dla władzy wygodny z kilku względów (o nich poniżej), a tym samym daje podstawy twierdzić, że jako taki został w całości wytworzony przez rządowe służby specjalne.
 
Przestępstwo zamachu stanu (art. 127 Kodeksu karnego) oraz zamachu na konstytucyjne organy państwa lub ich działanie (art. 128 Kodeksu karnego) jest o tyle „wygodne” dla śledczych, że polskie prawo karne przewiduje jego karalność nie tylko „po fakcie”, ale również w stadialnej formie przygotowania. Kodeks karny definiuje przygotowanie jako „podjęcie czynności mających stworzyć warunki do przedsięwzięcia czynu zmierzającego bezpośrednio do jego dokonania oraz podjęcie tych czynności w celu popełnienia czynu zabronionego”. Komentarz prawniczy karnisty – prof. Zolla – rozwijając zaś tę myśl stwierdza, że „Jako postać stadialna przestępstwa przygotowanie musi być zawsze przygotowaniem określonego czynu zabronionego, a nie w ogóle przygotowaniem »jakiegoś« czynu zabronionego. Swój sens czerpie ta postać stadialna ze społecznej szkodliwości czynu zabronionego, którego stanowi przygotowanie (…) między postanowieniem realizacyjnym a usiłowaniem i obejmuje czynności będące więcej niż wskaźnikiem powzięcia tego postanowienia, a mniej niż usiłowaniem przestępstwa.” Przekładając powyższe na bardziej zrozumiały język możemy stwierdzić, że przygotowanie przestępstwa jest taką jego formą, którą bardzo łatwo komuś przypisać lub zainsynuować, a w konsekwencji – również za nie skazać. Dlatego też Kodeks karny w kilku zaledwie przypadkach przewiduje karalność przygotowania i to jedynie wtedy, gdy w grę wchodzą najcięższego rodzaju przestępstwa.
 
Czy z czymś takim w wykonaniu Brunona K. mieliśmy do czynienia w ostatnich miesiącach? Z przygotowaniem do masowej zbrodni? Pierwsze relacje prasowe każą wątpić w tak przyjętą narrację. Czyny podjęte przez krakowskiego nauczyciela akademickiego nie wyglądają jak działania, mające bezpośrednio na celu wysadzać w powietrze rządowe budynki (z ludźmi wewnątrz przy okazji), czy też targać się na życie naszych najwyższych oficjeli. Przypominają bardziej formę maniakalnej obsesji na punkcie władzy (obsesji zabarwionej negatywnie).
 
W filmie Marka Pellingtona „Arlington Road”, będącym sfabularyzowaną opowieścią o zamachu terrorystycznym, dokonanym wedle fabuły na kanwie tego z Oklahoma City, postawionych jest kilka według mnie trafnych tez, co do formy przeprowadzania aktów terroru. Po pierwsze, tego typu działania nigdy nie są przeprowadzane przez pojedyncze osoby; za zamachowcami stoją najczęściej mniej lub bardziej sformalizowane grupy lub wpływowe postacie. Po drugie, w interesie publicznym odpowiednie służby zawsze będą jednakowoż przekonywać, że jest inaczej, że żadne grupy terrorystyczne w państwie nie działają, albo – i to pasuje to naszej narracji – właśnie zostały rozbite, więc obywatelu możesz spać spokojnie. I wreszcie po trzecie, za wykonawcą aktu terroru zawsze stać musi jakaś ideologia. Za McVeigh’em stała sekta religijna i chęć odwetu za zabicie jej członków przez FBI; za Al-Kaidą stał dżihad. Podkładająca swoje bomby na terenie Irlandii Północnej i Anglii IRA czyniła to w poczuciu ochrony cywilnej ludności katolickiej Ulsteru. A jaka ideologia stała za Brunonem K.?
 
Pierwsze komentarze rządowej publicystyki, czy też i samego premiera dają do zrozumienia, że krakowski p.o. terrorysty był osobą „chorą z nienawiści”. Marna to raczej argumentacja, prędzej pasująca do ww. tez i sugerująca, że w chwili obecnej Platforma szuka swojego własnego męczeńskiego aktu założycielskiego. Dla PiS-u takim tragicznym wydarzeniem była i jest katastrofa smoleńska oraz w pół roku później – zamordowanie jednego z pisowskich polityków przez b. członka PO właśnie. Tymczasem, pogarszające się nastroje społeczne sprawiają, że ujścia negatywnym emocjom – w sytuacji wyczerpania zasobów medialnej propagandy, bądź ich przyswojenia przez wyborców – Platforma postanowiła poszukać w sprawdzonych na zachodzie sztuczkach. Sprawa Brunona K. jest więc swoistą próbą wytworzenia równowagi w poczuciu prześladowania i doświadczanej martyrologii, które to przywary były do tej pory zawłaszczone przez opozycję, co jest zagraniem koniecznym w momencie, w którym czarowanie społeczeństwa wizją dobrobytu staje się coraz bardziej oderwane od rzeczywistości.
 
To oczywiście tylko teoria. W przeszłości można znaleźć również przypadki zamachów, które wcale nie zostały wykorzystane przez władzę do ograbiania społeczeństwa ze swobód, a wręcz przeciwnie – stały się wygodnym narzędziem do wymuszania ustępstw (patrz: zamachy terrorystyczne na madrycką kolej z marca 2004r.). Podobnie sam Brunon K. posiada pewne cechy z profilu terrorysty, kwalifikujące go do bycia „wolnym strzelcem” (jako wykładowca akademicki cechował się z pewnością wysoką inteligencją, skrupulatnością i pomysłowością).
 
Z perspektywy kilku dni sprawa przypomina jednak formę żałosnej ustawki. Platforma i podległe jej służby pokazały po raz kolejny, że nie potrafią przygotować jak należy nie tylko wizyty prezydenta RP zagranicą, programu zarządzania kryzysowego w czasie powodzi, czy też nowego planu rozkładu pociągów, ale również i rzeczy tak wydawałoby się prostej, jak wytworzenie poczucia zagrożenia niedoszłym terrorystą.
Sed3ak
O mnie Sed3ak

"Człowiek w Narodzie żyje nie tylko dla siebie i nie tylko na dziś, ale także w wymiarze dziejów Narodu (...) Polska może żyć własnymi siłami, własnymi mocami, rodzimą kulturą wzbogaconą przez Ewangelię Chrystusa i przez czujne, rozważne działanie Kościoła. Polska może żyć tu, gdzie jest, ale musi mieć ku temu moc. Musi patrzeć i ku przeszłości, aby lepiej osądzać rzeczywistość, i mieć ambicję trwania w przyszłość. Naród jest jak mocne drzewo, które podcinane w swych korzeniach, wypuszcza nowe. Może to drzewo przejść przez burzę, mogą one urwać mu koronę chwały, ale ono nadal trzyma się mocno ziemi i budzi nadzieję, że się odrodzi (...)" kard. Stefan Wyszyński sed3ak na Twitterze Sed3ak Pro, czyli dyskusja na poziomie Pro! "The mystic chords of memory will swell when again touched, as surely they will be, by the better angels of our nature". Abraham Lincoln "Virtù contro a furore Prenderà l'armi, e fia el combatter corto; Che l'antico valore Negli italici cor non è ancor morto". Francesco Petrarka Polecam: "Dzienniki Ronalda Prusa. Część Pierwsza."

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka