Na popularnym portalu YouTube, ukazał się przed dwoma dniami film z dyskusji przeprowadzonej w studiu brytyjskiej telewizji BBC, w której udział wziął m.in. lider Partii Niepodległości Zjednoczonego Królestwa – Nigel Farage. Debata w studio dotyczyła kwestii wprowadzenia do angielskiego prawodawstwa instytucji tzw. „małżeństw jednopłciowych” oraz kwestii nadania im statusu identycznego, co małżeństwom normalnym. W wypowiedzi Farage’a najistotniejsze jest jednak odniesienie się do spraw polskich.
Lider antyunijnej frakcji w PE przypomniał, że polski premier Donald Tusk, spowodował upadek opozycyjnego pisma, z którego w ubiegłym miesiącu odeszło dwudziestu pięciu dziennikarzy. Farage w ostrych słowach oskarżył wprost Tuska o “cracking down on press freedom in Poland”. Cała dyskusja z kolei wynikła z pytania prowadzącego, który wyraźnie krytykował “polskie antysemickie i homofobiczne Radio Maria” za wypowiedź jednego z pracujących w nim księży, który na wieść o wyborze na godność posła aktywnego homoseksualistęy miał powiedzieć, że „sodomia nadchodzi”.
No cóż, gorset politycznej poprawności w krajach zachodniej Europy w chwili obecnej ściśnięty jest już do tego stopnia, że nawet tamtejsi „konserwatyści” optują za „legalizacją małżeństw homoseksualnych”. Dodatkowo, określenie homoseksualistów sodomitami (zwrot ten był oficjalnie używanym pojęciem medycznym jeszcze w XIXw.) w takiej dajmy na to Wielkiej Brytanii to na chwilę obecną wyrażenie „antysemickie i homofobiczne”. Co by jednak nie mówić, w dalszym ciągu bardziej, niż z homofobią w tym wypadku mamy do czynienia jedynie z pewną formą retorycznego wytłumienia i próbą narzucenia języka debacie publicznej, której Polska, Polacy i tutejsza opinia publiczna wcale nie musi akceptować.
Zastanawiająca przy tej okazji jest inna rzecz. Brytyjskie media, w tym nawet państwowa telewizja BBC, nie mają stałych korespondentów w Polsce. Śmiem twierdzić, że 101% dziennikarzy na Wyspach nie ma pojęcia, gdzie leży Polska, ani jakie są najistotniejsze wydarzenia z polskiej historii politycznej ostatnich tysiąca lat. Tymczasem, jakimś trafem prowadzący program wbił się w kalkę epitetów, jakimi tutejsi „europejscy modernizatorzy” obrzucają Radio Maryja i media o. Rydzyka na co dzień.
W jaki sposób posiadł ów człowiek tę wiedzę? Z internetowego forum Onetu, z Wikipedii, z prasówki dzienników, których nie czytają nawet polscy emigranci, a które nad Tamizę kolportowane są w wielkości iście symbolicznej? No nie.
Zagraniczni dziennikarze i publicyści wiedzę o tym, czym żyją ludzie nad Wisłą czerpią z tutejszych kanałów informacyjnych zaprzyjaźnionych stacji. Większość materiału do obstrzału Polski jako takiej dostarczają im członkowie tutejszej tzw. elity, czy też ludzie o poglądach liberalnych i lewicowych. Francuski dziennikarz (dajmy na to), jeśli chce wiedzieć co w Warszawie piszczy, nie zamawia sobie tłumaczenia polskich dzienników – co jest kosztowne, czasochłonne i zazwyczaj niecelowe – tylko dzwoni do np. Adama Michnika, drzewiej Bronisława Geremka, sekretariatu Instytutu im. Lecha Wałęsy, czy jakiegoś profesora wyrosłego jeszcze w poprzednim ustroju, a robiącego obecnie karierę na Zachodzie. Jak scharakteryzować możemy poglądy ww. na polską przestrzeń publiczną, nikogo chyba nie trzeba uświadamiać. To właśnie przez kolportaż plotek, pomówień i momentami oczywistych plugastw nt. rządów PiS i jego satelitów w latach 2005-07, dorobiono wtenczas Polsce tak parszywą gębę.
Swego czasu problem ten ujął dość ciekawie – rzecz jasna za zasłoną fikcji literackiej i na kartach powieści – Rafał Ziemkiewicz, pisząc swojego „Zgreda”; to właśnie tam główny bohater – liberalny dziennikarz wielkiego polskiego dziennika – na organizowanej gdzieś na Zachodzie konferencji musiał kajać się w imieniu reprezentowanego przez siebie narodu wobec miejscowych elit intelektualnych, za „antysemityzm i homofobię", którego nosicielem jest jakoby polskie „Radio Maria”.
Nie jest doprawdy dobrze, jeśli polska myśl polityczna i tutejsze jej nurty prezentowane są na zachodzie w formie tak wulgarnej, jak ta, próbkę której możemy obejrzeć w podlinkowanym klipie. Ale jeszcze chyba bardziej zatrważający jest fakt, że osobiste frustracje i oczywisty jad, powodowane u niektórych postaci cieszących się na Zachodzie Europy szacunkiem z czasów już dawno zamierzchłych, uosabiany jest w komentarzach udzielanych przezeń tamtejszej prasie.
*