1. Londyn, Paryż, Sztokholm. W miastach tych, mimo gustownej ciszy mediów, trwają antyislamskie zamieszki. Oficjalnie, to „wystąpienia imigrantów”, w praktyce – rebelia, przebudzenie, być może ostatnie tchnienie wolnych społeczeństw zachodniej Europy. Opisywałem kilka dni temu, że oddanie lewicy sterów państwa w kwestiach fundamentalnych prowadzić musi per se do nieuchronnej katastrofy. Praktykowana na Zachodzie od kilkudziesięciu lat ideologia ślepej resocjalizacji doprowadziła już do wybudowania w niedługim czasie więziennego raju dla kryminalistów i różnej maści zwyrodnialców (pisałem o tym w środę). Od jakiegoś czasu kuchennymi drzwiami islamiści próbują wprowadzić do oficjalnego obiegu prawo Szarijatu, a lewicowy establishment – teraz już bardziej ze strachu, niż powodowany przekonaniami – daje im na to zielone światło (a co najmniej światło pomarańczowe).
W czasie gdy muzułmańce ze wschodniego Londynu odcinają żołnierzowi brytyjskiej Gwardii Królewskiej łeb tasakiem rzeźniczym, Francja na dokładkę wprowadza do swojego ustawodawstwa alternatywne „małżeństwa gejów”, a lewackie media trąbią właśnie – niepomni na to, że tamtejsi imigranci atakują służby porządkowe – że to Kościół katolicki, katolicy i w ogóle chrześcijanie zagrażają liberalnej demokracji, bo są faszyzmem (dzisiaj wygłupił się Leszek Miller, porównując kard. Stanisława Dziwisza do ajatollaha Chomeiniego, nie widząc tego, że jedyna wspólnota religijna, mająca w Europie zapędy do wprowadzania państw wyznaniowych, swoje prawo do tego wywodzi wprost z Koranu, a nie z Biblii; kilka tygodni temu w podobnym duchu debatę przeprowadziła „Gazeta Wyborcza”).
Uderza ta lewicowa krótkowzroczność, a może nawet ślepota. To przecież ona dopuściła do tego, by zdziesiątkowana demograficznie Zachodnia Europa – głównie przez seksualną rewolucję, której konsekwencją stało sie wytworzenie egoistycznego pokolenia hedonistów – przyjęła do swych domostw rzesze muzułmańskich imigrantów, mających zamiast naturalnego potomstwa pracować na ich wygodne życie, na emeryturze. Skutek jest taki, że wynoszona na zachodnie czerwone ołtarze Tolerancja rozumiana jest dzisiaj jako dopust Allacha do gwałtów, rytualnych mordów, w wydaniu łaskawszym – do dawania obijania sobie ryja i wystawiania się na szykany. W oczach muzułmanów taka postawa „wyższej cywilizacji” do prowokacja i jawna zachęta, by na terenie na zachód od Odry pięścią i kosą utworzyć Kalifat, a lokalne konstytucje zastąpić Szarijatem.
Ot, Ruch Poparcia Islamu.
2. Praktykowałem kiedyś wrzucanie na bloga tzw. cytatów dnia. Przyznajmy uczciwie, nie zawsze jest z czego dobierać w słowach; dzisiaj jednak znalazłem perełkę. Chodzi o wypowiedź Piotra Lipca, eksperta komisji Millera, dot. zmiany pozycji położenia statecznika tupolewa w dn. 10 i 11 kwietnia 2010r., czyli tuż po katastrofie smoleńskiej: „Prawdopodobnie chodziło o zmniejszenie terenu, na jakim miała pracować komisja. Statecznik był jedynym elementem, który znajdował się daleko, więc być może przeniesiono go, by znajdował się trochę bliżej” (Gazeta Polska Codziennie, 29.05.2013r., „Jak Rosjanie ukrywali ślady po wybuchu”). Jest to odpowiedź w stylu: dlaczego obrączkuje się orły?; by jak najmniej pozostawało tych niezaobrączkowanych.
3. Portal ewybory.eu opublikował własny – zapewne metodologicznie ułomny, a przynajmniej nie tak doskonały jak przeprowadzane przez profesjonalne pracownie – sondaż poparcia dla partii politycznych; poparcie dla PiS – 34,4%, dla PO – 27,6%. Podaję jako ciekawostkę dla salonowego blogera - (B)Z(d)et Over’a. Podobno nic tak nie boli jak suche fakty.